niedziela, 22 lutego 2015

Przemyśl to - o oczekiwaniach i ocenianiu #1


Follow my blog with Bloglovin
Postanowiłam dzisiejszą publikacją zapoczątkować serię postów- przemyśleń zainspirowanych cytatami z różnych książek. 


Przebudzenie Anthony de Mello jest pozycją w mojej biblioteczce do której chętnie wracam,dlatego często będę do niej nawiązywać. Towarzyszyła mi w najtrudniejszych momentach mojego życia, pozwalając zdystansować się do wielu sytuacji i nabrać innego spojrzenia. Stała się taką prywatną biblią- pogniecioną, popodkreślaną, z mnóstwem karteczek i zakładek w środku. Jeśli ktoś jeszcze nie miał okazji jej przeczytać,to szczerze polecam. Daje do myślenia. 


,,Widzimy ludzi i rzeczy nie takimi, jacy są,ale takimi , jacy my jesteśmy.Dlatego kiedy dwie osoby patrzą na coś czy na kogoś, reagują w odmienny sposób. Postrzegamy rzeczy lub osoby nie takimi,jakie one są,ale zależnie od tego jacy my jesteśmy . (...)
Jakże ludzie są zajęci, oskarżając wszystkich dookoła, bombardując oskarżeniami życie, społeczeństwo, sąsiadów. (...) Po pierwsze, musisz zrozumieć,że negatywne uczucia istnieją wewnątrz ciebie. Ty jesteś za nie odpowiedzialny,nikt inny. Ktoś inny na twoim miejscu zachowałby całkowity spokój i pełny luz wobec tej osoby. Nie działałaby ona w najmniejszym stopniu na niego. Na ciebie jednak działa. A teraz zrozum następną rzecz: tę mianowicie,że czegoś żądasz. Masz pewne oczekiwania."
Anthony de Mello 
Przebudzenie


sobota, 14 lutego 2015

Naprawdę nic nie musisz.

Musieć- według słownika języka polskiego oznacza ,,nie mieć innego wyboru, nie mieć możliwości uniknięcia czegoś; być zobowiązanym do zrobienia czegoś,,
Słowo przekleństwo, czarnym widmem rozpostarte nad Twoja beztroską.
Słowo kat – stojący nad Tobą przez większość dnia, z sadystyczną przyjemnością wymachując ostrzem topora lub...tarczą zegarka.
Słowo, które należy do Ciebie- indywidualne, spersonalizowane, szyte na zamówienie przez Twój własny wewnętrzny głos. Musze to , to i to, muszę tamto i sramto...

A ja Ci mówię,że nic nie musisz,że zawsze masz wybór.



piątek, 13 lutego 2015

Historia z morałem cz.2

Byłam głupia,że tak dałam się omamić. Taki kawał życia w dupie- przepłakanych, bez szacunku i wsparcia. Gdzie ja miałam oczy?
Wyrzucała sobie w duchu, upychając do niewielkiej torby najpotrzebniejsze rzeczy.
On krąży wokół niej jak sęp. On- jej pierwsza miłość, pierwszy facet ...pierwszy kochanek. Człowiek,któremu podporządkowała ostatnie kilka lat. Pamięta jak go poznała. Myślała wtedy,że złapała Pana Boga za nogi. W każdym aspekcie był jej ucieczką spod zapitej dyktatury Ojca- metaforycznym jak i realnym. Dawał jej to,czego najbardziej pragnęła- miłości, uwagi, czułości. Kiedy z nim zamieszkała nie zdawała sobie sprawy w co się pakuje. Różowe klapki z jej oczu spadły przy pierwszej wymianie różnych opinii. Potrafił świetnie przeinaczać fakty i odwracać kota ogonem, wywołując w niej ( z premedytacją ) poczucie winy. Ot taka manipulacja werbalno-emocjonalna. Nie umiała się bronić-ani przed Ojcem ani przed nikim wobec kogo żywiła uczucia. Była spragniona miłości jak narkoman heroiny- na wiecznym głodzie, wiedząc,że to ją wyniszcza, uzależnia. Przystawała na to nawet za cenę własnej godności. Jeśli jakąkolwiek jeszcze posiadała.

niedziela, 8 lutego 2015

Historia z morałem cz.1

Znów ją uderzył. Jego szorstka ręka zostawiła czerwony slad na jej gładkim policzku. Łzy mimowolnie napłynęły do oczu. Była niezbyt obyta z życiem by kontrolować wszystkie odruchy, trzymać emocje na smyczy rozsądku-załozyć im kaganiec. 
Kap,kap...
Od załamania powieki aż po delikatny łuk podbródka , słonym szlakiem zahaczając o miękkość jej ust. Po głowie tłukło się tylko jedno pytanie: Za co? Za jakie grzechy? Nigdy nie padła jasna odpowiedź. Próbowała jej szukać, za każdym razem kiedy spoglądała w Jego zapijaczoną mordę, czasem w trzeźwą lecz surową twarz. 




środa, 4 lutego 2015

Nieproduktywnie i bezcelowo- jak wartościowo zarządzać życiem.

Niemiłosierne wycie wwierca się w Twój mozg z siłą młota pneumatycznego. Roznosi w drobny mak resztki snu,pochowanego na brzegu Twoich powiek. Bezczelny alarm, nieludzkie urządzenie. Masz ochotę wyrzucić je przez okno, usłyszeć trzask kruszonego plastiku i z sadystycznym uśmiechem zadowolenia zakopać się z powrotem pod kołdrą. Nic z tego. Sam wiesz. Przed Tobą nowy dzień. Czeka szef, rodzina, pies. Czekaja obowiązki, telefony,spotkania i niekończąca lista zadań do zrobienia na wczoraj.
Przyznaj szczerze,cieszy Cie to? Sprawia Ci przyjemność zaglądanie do kalendarza i odhaczanie kolejnych pozycji, zapisywanie nowych celów, poczucie bycia zajętym? Jeśli tak, cóż ten tekst może Ci się nie spodobać. Jeśli  na myśl o tym co masz do zrobienia czujesz przyspieszone tętno,a wnętrzności zaczynają sprawdzać możliwe drogi ewakuacyjne, to ...nie krępuj się i czytaj dalej.




czwartek, 29 stycznia 2015

Obietnic nie będzie

Przygotowana do startu. Ubezpieczona niczym tyłek J.Lo. W duchu modlę się (do własnego ego) by tym razem nie zaliczyć kolejnego faila. Jest blog. Jestem ja i moja klawiatura. Chyba mam cały, niezbędny ekwipunek by wyruszyć w tą cybernetyczną podróż. Zaciskam kurczowo kciuki, przygryzam wargę. 
Pojawiają się pierwsze słowa.